Nie widzieliśmy się półtora roku. Wszyscy zaczynali już tęsknić i ściskać kciuki za Pana powrót. Proszę, żeby Pan zaspokoił naszą ciekawość. Jak było w tej Grecji?
Fajnie, dobre jedzenie, świetna pogoda, pyszna kawka. Niestety praktycznie od końca lutego siatkówka jest tam zawieszona. Jak tylko dostałem wiadomość, że nie wrócimy na parkiety to zacząłem szukać czegoś innego.
Czyli od lutego do końca listopada siedział Pan w domu?
Można tak powiedzieć. Zagraliśmy w tym sezonie trzy spotkania, to jest prawie nic.
Słyszałem, że wcale nie musiał Pan wracać do Łodzi. Podobno była oferta z Wrocławia?
Zawsze są jakieś oferty. Ja biorę pod uwagę tylko te poważne. Same rozmowy nie wystarczają. Chcę znać szczegóły i warunki projektu sportowego, w którym mam być trenerem.
Co najbardziej przekonało Pana, żeby wrócić do domu?
W ŁKS-ie zawsze było super. To jest bardzo dobry, stabilny klub. Co raz bardziej znany w Europie. Spędzony tu czas był fajny. Były też trudne momenty, ale po tym półtora roku poza Łodzią obie strony wyraziły bardzo duże zainteresowanie, żebym wrócił.
Wróćmy do tego rozstania. Mistrzostwo Polski, skład na europejskie puchary i trener odchodzi do Grecji. Co się wtedy stało?
Taka była decyzja, nie chcę do tego wracać. Takie jest życie, nie zawsze wszystko jest tak jak sobie wyobrażamy. Ważne, że jestem z powrotem i jestem szczęśliwy, że jestem w ŁKS-ie.
My też jesteśmy szczęśliwi, tym bardziej, że patrząc na początek sezonu nie wyglądało to najlepiej. Mógł Pan śledzić w Grecji mecze ŁKS-u?
Nie było jak śledzić, tylko po statystykach sprawdzałem co się dzieje.
Oprócz meczu z BKS-em Bielsko, który ewidentnie tej drużynie nie “leży” wygrał Pan wszystko. I stąd moje pytanie, po porównaniu meczów za trenera Cuccariniego, z tymi z grudnia. Skąd taka zwyżka formy? Na tą drużynę trzeba było poczekać? Czy to może kwestia wirusa? A może złego treningu? ŁKS trenera Maska, wygląda o niebo lepiej niż trenera Cuccariniego.
Nie chcę porównywać. Beppe Cuccarini jest moim kolegą, pracowaliśmy razem w Chemiku. Każdy ma swoją filozofię i drogę pracy. Nowy trener zawsze daje impuls do pracy. Pozmienialiśmy kilka rzeczy, głównie w ataku. Przyjęcie i zagrywka cały czas stały na wysokim poziomie. W ataku dziewczyny był trochę zagubione, grały zbyt miękko. Poprawiliśmy kilka rzeczy, zobaczymy jak to będzie wyglądało dalej.
No właśnie, wcześniej założenia były takie, że Katarzyna Zaroślińska-Król, czy Aleksandra Wójcik mają atakować skrzydłami, teraz większość akcji rozgrywanych jest środkiem. Od razu wzrosła też zdobycz punktowa. To jest tylko kwestia ustawienia tych zawodniczek pod siatką?
Jeżeli mamy dobre przyjęcie, dobre środkowe, które kończą piłki to trzeba z tego korzystać. Punktuje więcej zawodniczek, co pomaga skrzydłowym. Obronić atak trzech, czterech siatkarek jest zawsze trudniej niż dwóch.
Gdyby miał Pan porównać ŁKS z sezonu 18/19 z Regiane Bidias, Martą Wójcik, Izabelą Kowalińską, a ten obecny, to który jest mocniejszy kadrowo?
Trudno powiedzieć, dopiero zapoznaję się z dziewczynami. Codziennie próbuję, testuję moje zawodniczki, żeby lepiej je poznać. Tamten ŁKS miał doświadczenie. Lucie Muhlsteinowa, Marta Wójcik, Iza Kowalińska to były siatkarki, które nie raz walczyły o najwyższe cele. Do tego Regi, która 9 razy wygrała ligę brazylijską. Te dziewczyny wiedziały o co chodzi w najważniejszych momentach. Obecny ŁKS też ma takie zawodniczki na przykład Kasia Zaroślińska-Król. Teraz mamy mieszankę młodości z doświadczeniem.
ŁKS zaczął odważniej stawiać na juniorki. Do pierwszej kadry dołączyły Oliwia Laszczyk, Natalia Dróżdż. Jest pomysł, na włączenie do składu kolejnych młodych dziewczyn?
Mamy skład zamknięty, nie będziemy kombinować. Jak wróci Krysia mamy 15 zawodniczek w pierwszej drużynie. Młode siatkarki zawsze muszą dochodzić do drużyny. Oliwia jest wychowanką tego klubu. To zawsze bardzo cieszy jak zawodniczka szkolona od małego debiutuje w barwach klubu, który ją ukształtował. Robi tu super robotę i wierzę, że ma przed sobą wielką przyszłość.
Magdalena Saad jest najlepszą libero w lidze?
Oczywiście, że tak! Kolejna doświadczona zawodniczka, która ma tak naprawdę wszystko wypracowane. Znamy się kilka lat. Charakterem i podejściem do sportu to ścisły top. Magda chce zawsze wygrywać.
W jednej drużynie dwie topowe libero. Krystyna Strasz i Magdalena Saad tworzą ścisłą czołówkę ligi. A jednak się różnią. Zupełnie inny styl bronienia ma Magdalena, a inny Krystyna. Magdalena świetnie się ustawia, Krystyna bazuje na akrobatyce. Który styl bardziej Panu pasuje?
Ja nie porównuję. Patrzę oczywiście pod względem technicznym, ale obie czują grę. Bardzo cieszy mnie, że mam dwie tak klasowe libero. Z drugiej strony trenerowi bardzo trudno jest wybierać jedną, bądź drugą.
W tym momencie w kadrze są dwie atakujące Katarzyna Zaroślinka-Król i Agata Wawrzyńczyk. Szukacie nowej atakującej? Może znowu będzie Pan testował Ann Kalanadze, albo Katarinę Lazović na tej pozycji?
Nie będziemy za bardzo kombinowali, jest czas do końca stycznia, ale póki co pracujemy w tej samej grupie. Ann ze swoim mocnym atakiem może grać zarówno na lewym jak i na prawym skrzydle. Agata w treningach wygląda co raz lepiej. Jeżeli Kasia Zaroślińska-Król nie wypali może wejść za nią nawet na połowę meczu.
Czyli transferów raczej się nie spodziewać? Drużyna jest zamknięta?
Nie jest zamknięta. Na razie pracuję z tym składem, zobaczymy co przyniesie ten miesiąc.
Wróciliście po świętach, w poniedziałek jedziecie do Bydgoszczy, a potem zaczynają się ciężkie mecze: Chemik, derby, Liga Mistrzyń. Jak Pan przygotowuje drużynę?
Między świętami i po świętach pracowaliśmy mocno fizycznie. Drużyna nie wygląda super świeżo. Troszkę ryzykujemy przed tym meczem w Bydgoszczy, ale myślę, że damy radę. Potem praktycznie nie trenujemy. Zostaje nam samo granie. Wyjazd do Polic, Puchar Polski nie wiadomo gdzie i z kim.
Ma Pan jakiegoś rywala, którego chciałby wylosować?
To są specyficzne rozgrywki. Jeżeli chcemy podnieść puchar musimy wygrać z każdym. To nie liga, gdzie można przegrać mecz i dalej liczyć się w walce o mistrzostwo. Nie będę sobie wybierał. Jakby nie była ustawiona drabinka będziemy gotowi. Zaraz potem wspomniana Liga Mistrzyń, a na koniec mecz z Rzeszowem. Mam nadzieję, że wszystkie dziewczyny wytrzymają tą ciężka pracę, co zaowocuje później w graniu.
Na ten maraton z Ligą Mistrzyń dziewczyny będą w optymalnej formie?
Taką mam nadzieję. Wszystko szykujemy pod to wydarzenie. Oczywiście liga też jest ważna nie możemy tracić punktów, “bo liga mistrzyń przed nami” i ryzykujemy gdzieś. Chcemy grać wszędzie na najwyższym poziomie.
Strata do Rzeszowa jest bardzo duża, ale Budowalne chyba uda się przegonić?
Spróbujemy, na ten moment są dwa punkty. Mamy osiem meczów do play-offów, sprawa jest otwarta.
Lucie Muhlsteinowa, wróciła z Panem do Łodzi?
Oczywiście, to moja żona. Razem z dzieckiem są tutaj ze mną.
I jak sobie teraz radzicie, w tym ciężkim okresie kwarantanny i zamknięcia?
Powiem szczerze, jest ciężko. To, że sklepy są zamknięte jest dla nas mniej ważne. Oczywiście rozumiem, że dla biznesu to trudna sytuacja, ale my dajemy radę. Bardziej przeszkadzają nam kwestie życiowe. Chcielibyśmy iść z 4,5 miesięcznym dzieckiem na basen, bo jest to korzystne dla jego rozwoju. Jesteśmy podminowani, wiemy że jest duże zagrożenie wirusem. Ludzie nie mają się jak rozwijać. Ta sytuacja jest bardzo trudna. Myślę, że odbije się to w przyszłości. Dzieci siedzą w domach nie rozwijają się mentalnie, ani fizycznie.
To na koniec porozmawiajmy o bardziej pozytywnych rzeczach. Trochę hal Pan zwiedził przez ten czas jak się nie widzieliśmy. Czy gdziekolwiek atmosfera dorównywała tej z Łodzi?
Aż takiej to nie czułem. Gdzieś blisko były na pewno mecze derbowe z Panathinaikosem, czy Olympiacosem. Niestety teraz mało gdzie kibice mogą wspierać swoją drużynę. Gramy mecze o punkty, ale nie czuć tego że gramy dla ludzi.
Brakuje tego wsparcia z trybun?
Oczywiście! Kibice ŁKS-u są najlepsi, już nie mogę doczekać się na ich powrót na halę! I tego sobie na koniec życzmy, żeby jak najszybciej spotkać się na trybunach.
Z trenerem Michałem Maskiem rozmawiał Filip Kijewski. Wywiad odbył się przed poniedziałkowym meczem z Pałacem Bydgoszcz.